Przejazd do Pakwach i nocleg np. w Kalalo Cottage. Stąd już rzut beretem do Parku Narodowego Wodospadów Murchisona. Największym wyzwaniem dla turystów w Ugandzie jest cierpliwość kontra punktualność miejscowych. Eufemicznie to ujmując, ta ostatnia nie jest istotna w tej kulturze. Dla Was może mieć strategiczne znaczenie, gdy wybieracie się rano na safari - 30 min spóźnione śniadanie, to 30 min późniejszy wyjazd na safari i utrata najpiękniejszych momentów na sawannie. W tej sytuacji można brać poprawkę na spóźnienie i wziąć udział w grze ustalając śniadanie wcześniej niż de facto potrzebujemy. Albo nie płacić za cały nocleg z góry i ustalić, że zapłaci się część po śniadaniu, o ile będzie na czas. Albo zamówić od razu śniadanie na wynos. Tu pewnie padnie propozycja roleksów (rolled eggs, czyli smażone jajko zawijane w placku chiapati). Fakt, że dwa podwójne roleksy dają uczucie sytości na wiele godzin, jednak jeśli komuś się już one przejedzą i zapragniecie coś zdrowszego, to sugeruję, aby w placku zawinięto masę z jajek ugniecionych wraz z awokado (na jeden owoc około 2-3 jajka) i odrobiną siekanej cebulki. Trochę roleks, trochę burrito ;)
Wjazd o świcie do Parku Narodowego Wodospadów Murchisona (czyt. merkisona). Weźmiecie udział w prześlicznym spektaklu promieni wschodzącego słońca malowniczo przebijającymi się przez korony drzew sawanny i podążającymi za nimi zwierzętami wchodzącymi Wam z gracją kadr: słoniami, żyrafami, guźcami, licznymi antylopami, a czasem nawet lwami, i lampartami. Dlatego sugeruję nocleg w Pakwach, nawet jeśli będziecie jechać do Parku od południa przez Masindi. Po safari nad Jeziorem Alberta możecie zobaczyć hipopotamy i skorzystać bezpiecznie z toalety. Ukoronowaniem dnia będzie przejazd nad imponujące wodospady Murchisona (nazwa na cześć brytyjskiego geografa, stąd czyta się: merkisona). Obserwacja głównego wodospadu znad przepaści pewnie przyprawi Was o gęsią skórkę, zejście na dół z przewodnikiem (negocjujcie cenę) da z kolei zupełnie inną perspektywę, a finał na punkcie widokowym orzeźwi Was lekkim prysznicem wodospadu w asyście niemal nieustającej tęczy.
Na nocleg sugeruję Country Inn Masindi z dużym basenem. Można tu zamówić kolację przy basenie i poprosić o… wyłączenie niebieskich żarówek, zostawiając tylko ciepłe żółte światło. Jeśli zagadacie z opiekunem basenu, to podłączy Wasz telefon do wieży i będziecie mogli posłuchać ulubionej playlisty.
Ziwa i polska wioska. Odbijając z Masindi 57 km na południowy-wschód w stronę Kampali zawitacie w Ziwa Rhino Wildlife Ranch (czyt. ciwa, od niemieckiego właściciela farmy). To dawna farma (powierzchnia 70 km kw.), którą na początku lat 2000 przekształcono w ośrodek reprodukcji południowych białych nosorożców. Co ciekawe, wcześniej na wolności w Ugandzie występował tylko podgatunek północny. Wstęp kosztuje 20 USD, a tropienie nosorożców 30 USD. Często podchodzą jednak do centrum ośrodka (i hotelu). Mnie najbardziej emocjonowało nocne piesze safari (20 USD), które oprócz nosorożców daje szansę spotkania lampartów, choć w moim przypadku skończyło się na antylopach i żenecie.
Ciąg dalszy: Rezerwat Ziwa - Jezioro Mutanda
Z kolei 27 km na zachód od Masindi można odwiedzić wioskę Nyabeya, w której w latach 40. osiedlili się polscy uchodźcy z Syberii i wybudowali m.in. kościół, zachowany do dziś. Niedaleko stąd można zobaczyć także ignorujące ludzi szympansy, za około 20-50 USD, więc najtaniej w Ugandzie.
Dalej proponuję przejazd nad jeziora kraterowe rozsiane na południe od Fortu Portal. Np. nad jezioro Nkuruba wtopione w prywatny rezerwat przyrody. Nocleg w Lake Nkuruba Nature Reserve to nie tylko woda i zieleń, ale też piękne gerezy abisyńskie czmychające nad ranem i przed zachodem słońca tuż obok domków. Najłatwiej zobaczyć je nocując na środkowym poziomie. Z kolei nocleg w domku bezpośrednio nad jeziorem da poczucie oderwania się od cywilizacji. Siedząc na kamieniu i mocząc nogi można odświadczyć pilingu przez rybki oraz ssania przez pijawki.
Można też się wybrać na samodzielną wycieczkę po rezerwacie (ścieżka jest oznaczona na miejscu oraz w aplikacji mapsme). Spacer nią nocą doda nie tylko dreszczyku emocji, ale pozwoli też wypatrzyć galago. Niedaleko stąd mieści się Park Narodowy Kibale, gdzie w cenie 200 USD zobaczenie szympansów z bliska jest praktycznie gwarantowane.
Do granicy parku kojąco przytula się też Kibale River Camp, skąd z tarasu niemal zawsze można zaobserwować jakieś naczelne (jest ich w parku 13 gatunków!), zwłaszcza z pierwszego domku. Nie zdziwcie się, gdy przed werandą przewędruje Wam rodzina pawianów. Czasem można zobaczyć też szympansy. W tutejszej wiosce czeka Was też sporo innych atrakcji, o czym jeszcze w lutym 2023.
Przejazd nad inne jeziora kraterowe. Np. Nyabikere, gdzie w Rweteera Safari Lodge polecam relaks przy piwie/soku. Można wybrać się z przewodnikiem na wycieczkę ornitologiczną dookoła jeziora, raju dla miłosników ptaków, w tym zimorodków i dużych drapieżnych, jak bielik afrykański oraz takich cudaków jak palmojad czy dzioborożec baniastoczoły. Najwiekszą atrakcją jest para hipopotamów o ciekawej historii, którą można podglądać z hamaka.
Po drugiej stronie jeziora mieści się Frog Lakeside Lodge goszczący tysiące rzekotek koncertujących co wieczór. Uważny spacer z latarką pozwoli dostrzec na liściach te maleństwa. Tarasy niektórych pokoi oferują kojacy widok jeziora.
Pozostałe jeziora kraterowe to różne interesujące historie i dwa silne polskie akcenty nad jeziorem Lyantonde - luksusowy hotel oraz szamański hostel prowadzony przez Jana Zasadę z przysznicami widokowymi (Whatsapp: +48600881385). A także sposobność na zobaczenie, jak rosną fistaszki oraz jak sadzi się bataty (inaczej niż ziemniaki).
Crater Safari Lodge z gracją spoglądający na jezioro Nyinabulita to gratka dla miłośników zachodów słońca, zwłaszcza te skąpane w lustrze wody w basienie robią wrażenie. Widoki z hamaków na tarasach domków również czarują. Co ciekawe domki wypasoażone są w maty do ćwiczeń.
Jadąc dalej, na nocleg proponuję klimatyczny Ruboni Community Camp wybudowany faktycznie (a nie tylko z nazwy) przez lokalną społeczność. Najlepsze widoki z domków na najwyższym poziomie, zwłaszcza między 7 a 8 rano.
Ruboni to ostatnia osada przed Parkiem Narodowym Gór Ruwenzori. Prawie dwugodzinna wycieczka z przewodnikiem na punkt widokowy odsłoni przed Wami odległą panoramę najwyższych szczytów zwieńczoną lodowcem na wysokości pięciu tysięcy metrów. Zalecam wyjście bardzo wcześnie rano ze względu na ryzyku zachmurzenia i opadów. W drodze powrotnej warto poprosić o pokazanie malutkich kameleonów (żyje tu kilka gatunków), a może sami spróbujecie je wypatrzyć? Inne miejscowe atrakcje, to nauka gotowania albo spotkanie z ekscentrycznym szamanem. Niepolecane estetom.
W ramach społecznego projektu od około roku 2000 wykupuje się tutaj grunty rolne i obsiewa lasem. Tuż przy granicy z parkiem narodowym. Na nocleg polecam Ruboni Community Camp.
Ale… zamiast wspomnianego spaceru można wybrać się na kilkudniowy trekking (z Ruboni lub z Kilembe) w wysokie góry Ruwenzori z kulminacją na szczycie Małgorzaty (5109 m). Jest to według mnie NAJWIĘKSZA ATRAKCJA UGANDY ze względu na czarujące, zmieniające się wraz z wysokością widoki, co wynika m. in. ze zmiennej szaty roślinnej oraz rzeźby krajobrazu poprzecinanego górami i dolinami (Kilimandżaro się „chowa”). Zaczynając od pól uprawnych, przez las deszczowy, las bambusowy, las omszony, roślinność afro-alpejską (urzekające dendrocencio), a skończywszy na najbliżej położonym od równika lodowcu. Aby doświadczyć zapierających dech w piersiach widoków, wystarczy wybrać się nawet na trzydniowy treking z dwoma noclegami w górach.
Polecam usługi Rwenzori Trekking Service - mają wyśmienitych przewodników, a wycieczka ma charakter niemal luksusowy i jest adresowana nawet do niedzielnych turystów; mają swój szlak od strony Kilembe. Bliżej gór, od strony Ruboni startują wycieczki Rainforest and Community Tours organizowane przez mojego zaufanego kolegę Felexa Kamahlę. W razie zainteresowania skontaktuję Was z wyżej wymienionymi. Jest również Rwenzori Mountaineering Services, której sposób działania i traktowania tragarzy pozostawiają trochę do życzenia.
Czy wiesz, że za opóźniony lub odwołany lot przysługuje Ci co najmniej
250 euro odszkodowania? Airhelp załatwi za Ciebie formalności i pobierze prowizję tylko w przypadku wygrania sprawy.
Park Narodowy Królowej Elżbiety. Po górach Ruwenzori sugeruję jechać w stronę Kanału Kazinga, po drodze zatrzymując się na plantacji bawełny koło Elephant Home (stąd polecam wziąć również przewodnika, który opowie ciekawe rzeczy na plantacji) oraz za równikiem zahaczając o punkt widokowy przed wioską Kasenyi, która choć leży w Parku Narodowym Królowej Elżbiety, to można wjechać bezpłatnie zgłaszając w biurze parku (po drodze po lewej), że jedzie się kupić pamiątki.
Sklepy z pamiątkami to równocześnie punkt widokowy na słone jezioro Bunyampaka, skąd wydobywa się tradycyjnie sól i gdzie można zobaczyć flamingi.
Na nocleg proponuję Kazinga Wilderness ze względu na oryginalny urok domków oraz conocne dźwięki natury dobiegające z sawanny. Dzięki ścianom zbudowanym wyłącznie z moskitiery usłyszycie nie tylko hieny (czasem lwy), ale nawet dźwięki zrywania trawy przez antylopy i hipopotamy. Nie należy się do nich zbliżać na mniej niż 30-40 metrów, co oznacza czasem konieczność przeczekania, gdy wybiorą sobie nasze podwórko na kolację. W razie braku miejsc polecam Tembo Lodge z ładnym widokiem na kanał, mam nadzieję, że poprawili się z jedzeniem.
Kanał Kazinga. Najlepsza pora na wycieczkę łodzią jest około południa, z bardzo dużą szansą zobaczenia słoni nad brzegiem. Takie spotkanie mnie oczarowało, transmitowałem je nawet na FB. Gwarantowane są stada hipopotamów i różne gatunki ptaków. Również szansa na krokodyle, warany, kobry… Najlepszego (w sensie najbardziej oczytanego) ugandyjskiego przewodnika spotkałem właśnie podczas takiej wycieczki (Bwambale, Whatsapp: +256700223646). Każdy przewodnik powinien mieć takie przygotowanie, niestety większość tzw. przewodników to po prostu kierowcy, czasem jako organizatorzy turystyki są zarejestrowani w UTB czy AUTO. Rejestracja nie gwarantuje poziomu, ale daje szansę, że w razie problemów, ktoś z tej organizacji nam pomoże.
Jadąc na zachód do sektora Ishasza w Parku Elżbiety macie dużą szansę zobaczyć podczas safari lwy wypoczywające na drzewach. Z kolei jadąc na południe w stronę Ishaki (Kalinzu), można dołączyć rano do tropienia habituowanych szympansów w cenie 50 USD za osobę. Jeśli na nie nie traficie (choć to mało prawdopodobne), to można bezpłatnie dołączyć do tropienia kolejnego dnia.
Kontynuując jazdę na południe miniecie pofalowane pola herbaty, a w samej Ishace możecie zobaczyć cały proces produkcji herbaty w fabryce (wstęp ok. 50 000 UGX), nieco brutalny zresztą, bo pochłaniający ponad 20 kubików drewna na dobę.
Najlepszy rosół, jaki jadłem w tym kraju trafił mi się w Crane Hotel, ale trzeba mieć sporo cierpliwości.
Na nocleg tego dnia proponuję Broadbill Forest Camp. Cudownie zanurzony w tropikalnym ogrodzie przechodzącym w Park Narodowy Nieprzeniknionego Lasu Bwindi. Widoki z niektórych tarasów zapierają dech w piersiach. Odkrycie gorącego termofora w łóżku nie pozostawi obojętnym. Trochę taniej będzie w Ruhija Community Rest Camp i choć to już niby w wiosce, to wciąż więcej słychać natury niż cywilizacji.
Bwindi. Jeśli chcecie spotkać z bliska goryle górskie, to wcześniej należy wykupić miejscówkę na taką wycieczkę w kampalskim biurze UWA (w wakacje co najmniej z kilkutygodniowym wyprzedzeniem), choć poza wysokim sezonem da się to zrobić też na miejscu. Spotkanie z małpami kosztuje 700 USD, więc zobaczenie goryli jest gwarantowane. Wydaje się, że godzina podglądania tych zwierząt to wystarczająco długo, jednak niektórzy mają niedosyt. W sektorze Ruhija są cztery „oswojone” rodziny goryli. Jeśli chcemy zobaczyć rodzinę z maleństwem, najlepiej zgłosić to rano przed odprawą. Do sektora Bugoma jest trochę dalej autem, ale z kolei sam treking jest łatwiejszy.
Dla tych, którzy postanowią zostać w hotelu, Bwindi nie będzie nudzić. Wraz z personelem można wybrać się na tropienie kameleonów. Z kolei Bwindi Panorama Nature Resort, to niecodzienny kompleks hotelu i kościoła w dżungli zasadzonej przez księdza. Mistrzowski punkt widokowy na Bwindi i wulkany oraz opowieść księdza Fokushaby będą gratką nawet dla tych, co widzieli tego dnia goryle.
Ciekawym i niejednoznacznym doświadczeniem jest też spotkanie Pigmejów. To kontrowersyjna atrakcja, przed decyzją zachęcam do zapoznania się z moim krótkim reportażem. Późnopopołudniowy przejazd do Kisoro otworzy przed Wami majestatyczną panoramę dziesiątek wygasłych wulkanów z górującym nad nimi czterotysięcznikiem (punkt widokowy dodałem na mapie trasy: 01°14′58.64″S 29°47′11.81″E). Przy okazji Google Maps zastosowało jakiś dziwny, drobny skrót pomijający drogę główną biegnącą przez Kanaba Corner. Nocleg na uroczej wyspie Gahiza nad jeziorem Mutanda (przystań dla łodzi przy Mutanda Eco Community Centre).
Wyspa Gahiza. Nie będę zdradzał szokującej historii wyspy, posłuchajcie jej od Davida, który nabył ją w filmowych okolicznościach. Postawił tu skromny hotelik, można też nocować w namiotach. Gdy pewnego dnia poprawi prysznice i wymieni zimne żarówki, wyspa stanie się wspaniałym azylem. Przy dobrej widoczności oczaruje Was też widokami jeziora oraz wulkanów w tle. Na jeziorze Mutanda znajduje się więcej wysp, w tym jedna do kupienia za 10 tys USD.
Kontynuacja trasy: Jezioro Mutanda - Entebbe
Na drugi dzień sugeruję wycieczkę na mały krater Sagitwe, a co zobaczycie w środku niech będzie dla Was małą niespodzianką. Znajduje się w miejscowości Kisoro, bazie wypadowej do Parku Narodowego Mgahinga, który w postaci imponujących wulkanów czuwa nad miasteczkiem, w tym najwyższym - Muhabura (4127 m). Park jest częścią fantastycznego ekosystemu i krajobrazu dzielonego przez Ugandę, Rawndę i Demokratyczną Republikę Konga. Treking na graniczny wulkan Sabynyo (3669 m.) daje okazję na panoramę trzech krajów za jednym razem. Z kolei po ugandyjskiej stronie Muhabury żyje jedna rodzina habituowanych goryli, zasady rezerwacji jak w Bwindi. Na noc proponuję jechać nad Jezioro Bunyonyi.
Jezioro Bunyonyi. Czy po doświadczeniu nocy na pięknej Gahizie coś może zaskoczyć na wyspach (jednego z najgłębszych na świecie jezior) Bunyonyi? Raczej nie, ale wykwinty ogród na Wyspie Sharpów nie pozostawi obojętnym. To również wyśmienite miejsce na nocleg. Na pozostałych wyspach też zdarzają się hotele (ładna jest Wyspa Bushara), jak też tyrolka i park linowy oraz kontrowersyjny park z zebrami (czy nie jest im za zimno na tej wysokości?). Jako operatora łódki po jeziorze proponuję Georga, Whatsapp: +256780957866. Przystań dla łodzi znajduje się we wiosce Rutinda koło Bunyonyi Mountain Tours.
Jeśli chcecie odpuścić wyspy, to można ograniczyć się tutaj do punktu widokowego np. przy hotelu Arcadia (oczekują zakupienia napoju). Z hoteli nad Jeziorem Bunyonyi, ale na stałym lądzie, śmiało polecam Rock Resort.
Mniej więcej w połowie drogi powrotnej do Entebbe znajduje się wioska Sanga, skąd polecam odbić w prawo w stronę Parku Narodowego Jeziora Mburo. Przed granicą parku znajduje się Hyena Hill Lodge i kilka powodów, dlaczego warto tu nocować.
To klimatyczne domki z łazienką na zewnątrz (co nie przeszkadza ze względu na ciepłe noce, a daje szansę na niedrogi nocleg), usytuowane na wzgórzu z relaksującym widokiem na sawannę i jezioro. Nocą możecie byś świadkami pięknego spektaklu gwiezdnego oraz odgłosu hipopotamów wychodzących na żer. Można też wykupić wstęp do parku i na nocne safari w poszukiwaniu lampartów. Uwaga, Google Maps błędnie pokazuje dłuższą trasę do Hyena Hill Lodge koło Leopard Rest Camp. Należy skręcić wcześniej w prawo w miejscowości Sanga. Mapsme oraz znaki drogowe poprawodzą Was do celu.
Okolice Jeziora Mburo. Rano sugeruję spacer lub wycieczkę na rowerze na sawannie. Mijanie przyglądających nam się zebr zostaje w pamięci. Poza tym można zobaczyć antylopy, guźce, mangusty, liczne ptaki oraz hipopotamy w sadzawce… Hotelowa restauracja serwuje smaczne potrawy, co znajduje też odzwierciedlenie w cenie.
Jeśli potrzebujecie pokoju z łazienką, to niedaleko znajduje się droższy Eagles Nest. Powrót do Entebbe poprzedzi kolejne przekroczenie równika oraz możliwość zatrzymania się w Kampali…
Kampala? Polecam tylko tym, którzy mają więcej niż trzy tygodnie na Ugandę i lubią afrykańskie miasta. Wielu turystów uparcie tam jedzie nawet na parę dni, a później skarży się, że brudno, głośno, powietrze fatalne i trzeba uważać na kieszonkowców. Jeśli jednak to Was nie zniechęca, a będziecie szukać pomysłu na wieczór, to The Five Horsemen ma bar na dachu z niezłym widokiem na miasto (tylko nie zamawiać „pizzy”); w środy mają open mic, później niezłą muzykę klubową. Z kolei Bubbles oferuje w czwartki muzykę na żywo (a po niej oraz w weekend afro). Można też znaleźć sporo dobrych (jak na Ugandę) restauracji z umiarkowanymi cenami. Moje ostatnie odkrycie to Cafe Africa przy 7th Street z bardzo smaczną kuchnią etiopską.
Między Kampalą a Entebbe znajduje się Makalai Eco Resort z urzekającym ogrodem restauracyjnym, w którym miałem wrażenie, że kończy się cywilizacja, a zaczyna dżungla. Czarujące są również domki hotelowe. W chwili, gdy pisałem ten tekst, miał się zmienić właściciel obiektu, mam nadzieję, że zachowa jego charakter.
Bagna Mabamba. Z przystani Nakiwogo w Entebbe można popłynąć bezpłatnie promem (lub za 5000 UGX prywatną łodzią) na drugą stronę zatoki i stąd pojechać na boda-boda do rezerwatu Mabamba. Nastrojowa podróż łodzią wczesnym rankiem lub późnym popołudniem z papirusami i inną roślinnością malowniczo odbijającą się w wodzie będzie nie tylko rekreacją, ale da też dużą szansę na zobaczenie trzewikodzioba. Nkima Forest skusi na noc miłośników luksusów i pięknych widoków.
Wyspa Koome na Jeziorze Wiktorii. 20 km odległości od głównego lądu czyni wodę wyraźnie czystszą, a przecież Jezioro Wiktorii nie ma dobrych opinii. Będąc tutaj w styczniu 2022 nie spotkałem ani jednego komara (choć mnóstwo muszek). Wyspa (jak też sąsiednie wyspy) ma kilka urzekających plaż, które możemy zobaczyć wypożyczając skuter wodny od właściciela tutejszego Malakai Island Resort. Hotelu nie ma na mapie, bo jak twierdzi właściciel (Whatsapp: +256777524677), nie chce tutaj przypadkowych turystów-imprezowiczów. Jest tu też farma ze swobodnie chodzącymi zwierzętami. Całość robi wrażenie i pozwala oderwać się od cywilizacji.
Jeśli wrócicie do Entebbe, a będzie Wam mało rozrywek, to oprócz wspomnianych na początku klubów można wybrać się do mniej znanego Momo’z Joint, które gra nie tylko (nieco monotonne) afrykańskie disco, ale też europejskie i amerykańskie przeboje. Na relaksacyjny spacer czy też jogę polecam pole golfowe upstrzone wielkimi tropikalnymi drzewami. W końcu - zupełnie inne spojrzenie na miasto i Jezioro Wiktorii dostarczy taras widokowy restauracji w hotelu o lapidarnej nazwie "K". Aczkolwiek jakość nie zawsze idzie tutaj w parze z cenami.
Z kolei Hotel Victoria Lake Inn to gratka dla fanów pływania – za 25000 UGX wstęp na duży basen ze skocznią na wysokości 6 metrów. W tygodniu niemal świeci pustkami.
😊
Jeśli tylko macie ochotę, pozdrówcie ode mnie od czasu do czasu kogoś napotkanego w Ugandzie, o kim mowa w tekście
Kiedy lecieć do Ugandy?
Łatwiej napisać, kiedy nie lecieć, bowiem najwięcej opadów (które pociągają też za sobą błoto na wiejskich drogach i trudność w poruszaniu się), to kwiecień i maj. Najsuchszymi miesiącami są lipiec i sierpień, wtedy też można spodziewać się najwięcej turystów i najwyższych cen. Od końca września znów możemy spodziewać się opadów kończących się w grudniu.
Jak tanio dolecieć do Ugandy?
Najtańsze połączenia można znaleźć m.in. z Brukseli, Berlina, Wiednia. Jeśli lecisz z Polski i interesowałyby Cię bilety poniżej 3 tys. złotych, zadzwoń lub napisz do mnie.
Jak podróżować po Ugandzie?
Niemal wszystkie miasta i miasteczka mają połączenia busami zwanymi matatu lub taxi. Busy te mają minidworce, skąd po zapełnieniu roszuają w trasę, a później zatrzymują się na żądanie pasażerów. Jeśli gdzieś na trasie ubędzie zbyt wielu pasażerów, kierowca może zrobić dłuższy postój, aby znów zapełnić bus. To najtańsza, a zarazem najdłuższa forma podróżowania.
Większe miasta miewają też połączenia autobusami, bywa ciut więcej miejsca i większy odór, ale niewykluczone, że to tylko moje doświadczenie, a nie generalne zjawisko.
W niektórych miejsach można znaleźć też kierowców samochodów osobowych, którzy zarabiają na wożeniu pasażerów lub przy okazji chcą dorobić. Tutaj kryje się wiele nispodzianek, np. upychanie czterech, pięciu pasażerów z tyłu oraz dwóch na przednim siedzeniu, branie obecego na kolana, a nawet współdzielenie fotela z kierowcą - to brzmi jak czarny humor, ale tak się dzieje, czego sam odświadczyłem i opisałem w swoim reportażu.
Zamawianie Ubera na początku bywa zabawne, później mniej. Kierowcy przyjmują zlecenia i nagabują pasażera, dokąd jedzie, kalkulując czy im się to opłaca i często... anulują przejazd. Zdarzaja się propozycje rozliczeń poza aplikacją po wyższej cenie, jak też kierowcy, którzy nie umueją czytać map i nie mogą Was znaleźć. Uber jest tu tani, ale zabiera sporo czasu, nie polecam tej opcji na lotnisko.
Po kilku tygodniach doświadczania transportu publicznego przerzuciłem się na łapanie stopa. Okazało się to najwygodniejszą i jedną z szybszych form transportu. Zazwyczaj kierowcy oczekują zapłaty, wtedy można dogadać się na cenę zbliżoną cenie transportu publicznego.
Praktycznie każda forma transportu jest dość bezpieczna (podobnie jak cała Uganda). Natomiast w Kampali nie należy używać telefonu ani aparatu przuy otwartym oknie, ani w tłumie - zdarzają się złodzieje.
Z kim zwiedzać Ugandę?
A może szukasz samochodu lub kierowcy z samochodem na wyłączność? Napisz lub zadzwoń, mogę polecić parę sprawdzonych osób, w tym zawodowych przewodników. Czasem wrzucam też tutaj ich oferty wycieczek grupowych adresowanych do Polaków. Stworzyłem też grupę na FB, pomagającą znaleźć chętnych na wspólne zwiedzanie Ugandy.
Czy Uganda jest krajem bezpiecznym?
Zasadniczo tak. Największym problemem wydaje się bezpieczeństwo pieszych, przechodzenie przez ulicę jest wyzwaniem. Samodzielne podróżowanie, w tym jeżdżenie auto-stopem jest również bezpieczne. Należy uważać na kieszonkowców w największych miastach. W Kampali zdarzaja się kradzieże telefonów przez otwarte okna samochodów. W stolicy ponadto zdarzają się sporadyczne zamachy terrorystyczne.
Porady i ciekawostki
Krótki poradnik dotyczący przygotowania do podróży do Ugandy zebrałem w tekście pt. Uganda od A do Ź.
Na dole moich reportaży znajdziecie też dziesiątki zdjęć z Ugandy.
Chętnie przyjmę też uwagi do niniejszego przewodnika :)
Poznaj więcej inspiracji na ten miesiąc – spójrz na prawy margines >